Ilona Adamska: Dzięki tej książce mogę poznać wyjątkowe dziewczyny
Od lat pracuje z kobietami. Na swoim koncie ma wiele nagród i statuetek, m.in. za wspieranie przedsiębiorczości kobiet. Na co dzień wydaje magazyny, cztery portale lifestylowe, prowadzi własną agencję PR i… pozuje dla polskich marek kosmetycznych i odzieżowych, będąc twarzami ich kampanii reklamowych. O kim mowa? O Ilonie Adamskiej, autorce książki „Kobiety o kobietach, czyli cała prawda o płci pięknej”, nad którą nasz portal objął właśnie patronat medialny.
Za co lubisz kobiety?
Ilona Adamska: Za ich spontaniczność. Inteligencję i poczucie humoru. Za to, że wreszcie zaczynają wychodzić z cienia. Biorą sprawy w swoje ręce i odważnie realizują swoje marzenia. Kocham kobiety za tę naszą zmienność. Za to, że potrafimy zmienić zdanie dziesięć razy w ciągu dnia. Bywamy niezdecydowane, zabawne, czasem nawet irytujące. I to jest właśnie piękne! To jest to, co nas odróżnia od mężczyzn.
Dlaczego postanowiłaś swoją nową książkę poświęcić kobietom?
Bo kobiety to temat rzeka. Krąży wiele mitów na nasz temat. Chcę obalić pewne stereotypy i pokazać, że z kobietami nie jest wcale aż tak źle. Jesteśmy cudowne, wyjątkowe, niepowtarzalne. I choć czasem sobie dowalamy, to mimo wszystko mamy dobre serce.
Kobiety są wdzięcznym tematem dla artystów, rzeźbiarzy, muzyków i właśnie dla autorów książek. Lubię pisać o kobietach. Lubię rozmawiać z kobietami. Jestem szczęśliwa, że dzięki tej książce mogę poznać wyjątkowe dziewczyny, z różnych części Polski, poznać ich poglądy, doświadczenia, historie.
Nie mogę się już doczekać premiery, gdzie wszystkie razem spotkamy się w warszawskim klubie LOFT44 i wspólnie będziemy celebrować nasz mały sukces. Szykuję całe mnóstwo atrakcji z wybornym tortem i występem uczestniczki programu The Voice of Poland Darii Adamczewskiej na czele. Będzie supermuzyka, orientalne przekąski i pyszne hiszpańskie wino.
Twoje imprezy cieszą się od lat sympatią uczestników, bo są zdecydowanie w innym klimacie niż te znane z warszawskiego świata celebrytów…
To prawda. Moje imprezy dla jednych, przyzwyczajonych do warszawskiego blichtru i taniego lansu, mogą być uważane za obciachowe. Dla tych normalniejszych są świetną odskocznią od dnia codziennego. Bez spinki i nadęcia staram się pokazać ludziom, że w tym całym warszawskim świecie – często sztucznym i wykreowanym przez media – można być sobą, można spotkać normalnych ludzi, można nawiązać nowe znajomości. Od zawsze staram się o to, aby na moje gale przychodzili ludzie podobni do mnie. Normalni, skromni, z podobną energią do mojej, dla których nie jest ważne, czy alkohol leje się strumieniami albo co podadzą na bankiecie, ale, to ile ciekawych osób można poznać, wymienić się doświadczeniami, nawiązać nowe kontakty.
Będąc na scenie, prowadząc imprezy, widziałam, kto po co przyszedł na event. Widziałam, że niektórzy nawet nie mieli pojęcia, z jakiej okazji była zorganizowana gala czy plebiscyt, w którym przyznajemy tego wieczoru statuetki. Tych ludzi interesował tylko bar. Dlatego też postanowiłam robić imprezy biletowane. Od razu połowa osób, która wtedy przychodziła na moje gale, nagle gdzieś przepadła (śmiech).
Poza tym cieszy mnie ogromnie fakt, że partnerami i sponsorami moich gal są często te same marki, firmy, osoby. To pokazuje mi, że to, co robię, ma sens, że przy długofalowych działaniach daję firmom wymierne korzyści wizerunkowe. Event marketing to dziś przyszłość działań public relations. Szkoda tylko, że wciąż tak mało firm – zwłaszcza z sektora MŚP – wciąż nie wierzy w jego moc.
Wracając do książki „Kobiety o kobietach, czyli cała prawda o płci pięknej”, opowiedz, jakie nazwiska zaprosiłaś do projektu? Pytam, bo wiem, że w poprzednich Twoich książkach zawsze pojawiały się znane i lubiane gwiazdy…
Lubię łączyć dwa światy: świat biznesu, w którym się na co dzień obracam, i świat show-biznesu, z którym po części od ponad 13 lat jestem związana, m.in. robiąc wywiady z gwiazdami, organizując medialne gale, wręczając statuetki LWICE BIZNESU znanym i lubianym osobistościom ze świata mediów.
Do nowego projektu zaprosiłam osoby, które na co dzień nie błyszczą na ściankach. Które ogromnie cenię i szanuję. Ale też i takie, które bardzo chciałam poznać osobiście. Jest wśród nich m.in. Ania Rusowicz, Paulina Młynarska, Anna Korcz, Joanna Brodzik, Katarzyna Pakosińska, Beata Pawlikowska, dr Irena Eris, Katarzyna Miller, dr Mateusz Grzesiak, prof. Zbigniew Lew-Starowicz, Jolanta Fajkowska.
Poza tym chcę podkreślić, że w książce jest prawie 70 równie wyjątkowych jak nasze gwiazdy kobiet, które dzielą się swoimi historiami, przemyśleniami, doświadczeniami. Które, choć nie są znane z telewizji czy prasy, mają równie dużo ciekawych i mądrych rzeczy do powiedzenia. I to im najbardziej dziękuję za zaufanie i chęć wsparcia mojego projektu.
Ponieważ jesteśmy portalem związanym z branżą beauty, nie sposób pominąć pytania o to, jak na co dzień dbasz o siebie? Jak wielką wagę przykładasz do swojego wyglądu?
Od kilku dniu ostro wzięłam się do pracy, bo ostatni czas nie był dla mnie najlepszy. Kilka miesięcy tematu zmarł mi niespodziewanie Tato. Bardzo mocno przeżyłam jego śmierć. Żal, stres, smutek zajadałam słodyczami i tak o to na wadze pokazało się o kilka kilogramów za dużo. Na szczęście tak jak szybko tyję, tak i szybko chudnę. Od 5 dni jestem na diecie wegetariańskiej. Odstawiłam mięso. Nie wiem, na jak długo, ale na razie mam plan na 2–3 miesiące.
Być może tak mi się spodoba, że już nigdy nie powrócę do mięsa, albo – podobnie jak mój brat – będę jadła mięso tylko raz w tygodniu. Na razie czuję się fantastycznie. Jem 5 posiłków dziennie, piję dużo wody z limonką lub cytryną. Biegam na bieżni pod ciśnieniem (tzw. vacu well training), chodzę na zabieg elektrostymulacji mięśni i drenaż limfatyczny. Uważam, że każda kobieta powinna dbać o siebie. Bo nasz wygląd zewnętrzny, w dzisiejszych czasach zwłaszcza, jest naszą wizytówką.
Uważam jednak, że o kobiecym pięknie nie decyduje tylko ładna buzia, zadbane włosy czy dłonie. Nasze prawdziwe piękno to nasze wnętrze, to nasze dobre serce. Nasze oczy – pełne ciepła, troski, miłości. Owiane nutką tajemnicy i mądrości życiowej. Piękna czuję się wtedy, gdy jestem pogodzona ze sobą. Gdy znam i akceptuję swoje kompleksy. Gdy żyję według własnych zasad. Prawdziwe piękno nie może być oparte na powierzchowności. Gdy żyjemy w zgodzie ze sobą, w naszych oczach pojawia się jakaś magia, ten blask, dzięki któremu promieniejemy. I czujemy się piękne! Dla siebie i dla innych…
Znasz więc najlepsze lekarstwo na naszą urodę?
Samoakceptacja i dobrze pojęta miłość własna. Kobiety muszą się wreszcie nauczyć bycia czasem egoistkami. Muszą znaleźć czas dla siebie, czas na relaks, chwilę odpoczynku.
Uroda pomaga w życiu?
To zależy. Dla mnie czasami bywa przekleństwem. Zwłaszcza w kontaktach z kobietami. Byłam też kilka razy w związkach z facetami, którzy mówili mi, żebym sobie nie myślała, że jestem najpiękniejszą kobietą na świecie. Że są ładniejsze ode mnie. To mocno zachwiało moją pewność siebie.
Dziś wiem, po rozmowach z psychologiem, że tak mówią tylko zakompleksieni mali chłopcy, którzy czasami nie radzą sobie w związku z atrakcyjną kobietą. Zajęło mi trochę czasu – choć tak naprawdę ciągle uczę się tej wiary w siebie – zrozumienie tego, że to oni mieli problem ze sobą, nie ja. Że to nie był jeszcze ten facet…
Bo dla tego jedynego, który naprawdę kocha, choćbym miała 20 kg nadwagi, będę właśnie miss świata. Dziś mam przy swoim boku partnera, który dosłownie codziennie mówi mi, że jestem piękna, że jestem jego miss world. Warto było czekać…
Wielu mężczyźni boi się chyba ładnych i w dodatku mądrych kobiet…
Mówiła o tym w wywiadzie do mojej książki zarówno psycholożka Kasia Miller, jak i znana bizneswoman Kasia Niezgoda. Związek z atrakcyjną kobietą jest na pewno nie lada wyzwaniem, któremu może sprostać tylko pewny siebie, bez kompleksów, znający swoją wartość mężczyzna. Który będzie dumny z tego, że ma przy swoim boku zaradną, silną, niezależną kobietę.
Która ma swoje pasje, ma coś ciekawego do powiedzenia. Oczywiście drogie panie pamiętajmy o tym, że mężczyzna musi czuć się też ważny, pomocny. Nie możemy robić wszystkiego same. Mężczyźni nie lubią takiej Zosi samosi. Trzeba go czasami poprosić o pomoc, pochwalić, powiedzieć komplement. Oni też tego bardzo potrzebują.
Trzymamy kciuki za premierę książki. Dziękujemy za rozmowę. Z niecierpliwością czekamy też na nowe sesje zdjęciowe, które zawsze z chęcią publikujemy na naszym portalu.
Mogę zdradzić, że kolejna sesja i kampania reklamowa dla polskiej marki modowej już za niecałe dwa tygodnie. Na pewno dam znać.
Rozmawiała: Kamila Bar