Łysina – kompleks Polaków, jesteśmy jednym z najbardziej łysych narodów
Przerzedzające się włosy oraz łysina to najczęstsze źródło kompleksów u mężczyzn w Polsce. Aż 42 proc. panów deklaruje, że łysienie pociąga za sobą nie tylko utratę włosów, ale także utratę pewności siebie – wynika z sondy Dr Turowski Hair Restoration Clinic. Nic więc dziwnego, że coraz więcej mężczyzn gotowych byłoby się poddać zabiegowi przeszczepu.
Utrata włosów to powszechny problem i może dotyczyć wielu z nas, bez względu na płeć. I choć w najpowszechniejsze łysienie androgenowe dotyczy w 60 proc. mężczyzn po 50 roku życia, to zdarza się, że włosy wypadają jeszcze wcześniej – nawet po ukończeniu 17 czy 18 r.ż.
Tymczasem grube, gęste i idealnie zaczesane włosy jak u Jake’a Gyllenhaala czy Chrisa Hemsworth’a to marzenie wielu mężczyzn. Niestety natura nie zawsze jest tak hojna jak w Hollywood. W Polsce aż 42 proc. mężczyzn przyznaje się do kompleksów z powodu utraty włosów.
Dla blisko 31 proc. ich źródłem są już niewielkie zakola i tzw. wysokie czoło, a dla prawie 27 proc. przerzedzające się z czasem włosy. Nic więc dziwnego, że coraz więcej mężczyzn szuka rozwiązań, które pozwolą im uratować włosy. Niemal 89 proc. panów widząc pierwsze oznaki łysienia na własną rękę stosowało różne specyfiki mające zatrzymać proces wypadania włosów lub pobudzić je do odrastania (np. szampony, odżywki czy serum).
Aż 62 proc. panów skorzystałoby chętnie z przeszczepu włosów, gdyby była taka okazja. Niewielu, bo 19% gotowe jest pogodzić się z tym procesem. Na szczęście ostatnimi laty mężczyźni coraz odważniej mówią o tym problemie, sięgają także po pomoc fachowców.
Robot Artas – clue
I tu mężczyznom chcącym ratować każdy włos na głowie przychodzi z pomocą nowoczesna medycyna. Od niedawna w Katowicach włosy przeszczepia pierwszy w kraju robot ARTAS. Urządzenie stworzone w Dolinie Krzemowej przez Restoration Robotics do Polski sprowadził amerykański chirurg polskiego pochodzenia dr Grzegorz Turowski.
ARTAS to obecnie jedyne na świecie urządzenie, które samodzielnie pobiera ze skóry głowy tysiące włosów, a następnie przygotowuje miejsca do wszczepień. Pomaga w ten sposób odbudować owłosienie głowy u osób łysiejących, ale także pacjentów po przeszczepach czy po radioterapii.
Robot pod nadzorem lekarza, wykonuje zabieg, przeczesując głowę milimetr po milimetrze i pobierając z jej skóry pojedyncze, wyselekcjonowane i najlepsze zespoły mieszkowe. Następnie maszyna wykonuje serię nakłuć na łysinie, przygotowując miejsca do przeszczepu. W tak przygotowaną skórę technicy, nadzorujący pracę robota, wszczepiają włosy. Wszystko odbywa się z dużą precyzją i nieporównywalnie szybciej, niż w powszechnych dziś metodach manualnych.
To ogromny przełom w walce z łysiną. Powód? Tradycyjne przeszczepy włosów pozostawiają na głowie widoczne i nieraz bolesne blizny. O wiele lepiej w tym zakresie radzą sobie przeszczepy FUE (follicular unit extraction), nie zostawiając charakterystycznych podłużnych i widocznych ran. ARTAS idzie jednak o krok dalej. Urządzenie wykonuje zabieg z precyzją i prędkością, która nigdy nie będzie osiągalna dla metod manualnych.
Pracę robota cały czas kontroluje specjalny system komputerowy, który na bieżąco ocenia parametry mieszków włosowych. Całość pracy urządzenia kontroluje także specjalny zespół techników i lekarzy. Ponadto każdy jego ruch jest przewidywalny i powtarzalny, a przez to mniej inwazyjny.
W ten sposób możliwe jest pobranie większej liczby włosów bez uszkadzania ich struktury. Co więcej, urządzenie dokładnie ocenia, które włosy są najlepsze do przeszczepu. Szybkość pracy robota ARTAS jest nieporównywalna pracy do człowieka. ARTAS jest w stanie pobrać ponad 1000 mieszków włosowych na godzinę i przygotowywać ponad 2000 miejsc do przeszczepu na godzinę.
Pojawienie się nowego rozwiązania to dobra wiadomość dla łysiejących. Powód? Jesteśmy jednym z najbardziej łysiejących narodów świata. Polska zajmuje obecnie 8 miejsce na liście 10 najbardziej łysiejących narodów świata. Pierwsze miejsce w tym rankingu zajmują natomiast Czesi, gdzie problem dotyczy blisko połowy mężczyzn.
Najmniejszy odsetek łysiejących jest z kolei w… Chinach. Nie dziwi więc fakt, że na całym świecie przeszczepy włosów stają się równie popularne co… powiększanie piersi. Co roku na całym świecie wykonuje się już ponad 1 milion zabiegów chirurgicznej i niechirurgicznej rekonstrukcji owłosienia – podaje w swoim najnowszym raporcie ISHRS. W zaledwie 10 lat liczba zabiegów wzrosła na całym świecie aż o 64%.
Eksperci prognozują, że w latach 2016-2020 sam rynek urośnie o kolejne 25%. Już dziś jego wartość szacowana jest na ponad 2,5 miliarda dolarów. Rocznie najwięcej tego typu zabiegów wykonuje się w… Azji. W sumie ponad 427 tysięcy, z czego aż 132 tys. to zabiegi chirurgiczne.
Dla porównania w Europie co roku wykonuje się nieco ponad 100 tys. zabiegów, w tym ponad 43 tys. to zabiegi chirurgicznej transplantacji. Najczęściej poddają się im mężczyźni – ponad 84% przypadków. Pod względem liczby transplantacji kraje UE zajmują dziś 5 miejsce na świecie. Europę wyprzedzają m.in. Stany Zjednoczone oraz kraje azjatyckie, gdzie rocznie wykonuje się najwięcej zabiegów. Polska na tym tle należy obok Czechów i Węgrów do grona bardzo młodych rynków.
– Takie wyniki są ciekawą perspektywą, choć problem łysienia jest znacznie bardziej skomplikowany, by sprowadzać go wyłącznie do szerokości geograficznej. Główną przyczyną łysienia androgenowego, czyli łysienia typu męskiego jest działanie dihydrotestosteronu (DHT), hormonu będącego pochodną testosteronu, a konkretnie nadwrażliwość mieszków włosowych na wpływ DHT.
Wrażliwość na DHT i tzw. „gen łysienia” są z kolei uwarunkowane genetycznie. Dziedziczymy je pokoleniowo, ze strony matki, ojca lub obojga rodziców. Ten 5-krotnie silniejszy od samego testosteronu hormon występuje u każdego z nas, ale nie u każdego występuje taka sama reakcja. Dokładny mechanizm działania DHT na mieszki włosowe nie jest do końca zbadany.
Wiemy natomiast, że prowadzi on do miniaturyzacji mieszków włosowych, hamuje i uniemożliwia poprawny wzrost włosów. Zwykle proces rozpoczyna się w okolicach 30 roku życia i postępuje – komentuje dr Grzegorz Turowski, chirurg z dr Turowski Hair Restoration Clinic w Katowicach.
– Choć w większości przypadków utracie włosów winne są predyspozycje genetyczne, to często jest to również efekt problemów zdrowotnych, skutek uboczny farmakoterapii lub też kombinacja różnych czynników, w tym stylu życia. Istotne są czynniki cywilizacyjne np. używki, stres, nieodpowiednia dieta. Widzimy tu pewną zależność – narody, wśród których jest duży odsetek łysiejących to państwa głównie zachodnie, cywilizacyjnie wysoko rozwinięte.
Z drugiej zaś strony mamy Indian, rdzennych mieszkańców m.in. Ameryki Północnej, u których problem łysienia z nieznanych powodów nie występuje w ogóle. To, że tryb życia odgrywa coraz większą rolę pokazuje również przykład Polski.
Nieodpowiednie nawyki np. brak regularnych badań kontrolnych, lekceważenie objawów, duże wahania wagi, duży poziom stresu, nieodpowiednia pielęgnacja – to wszystko ma wpływ na coraz większy odsetek Polaków skarżących się na przerzedzenie włosów – mówi ekspert.
Poszczególne przynależności etniczne różnią się nie tylko skalą utraty włosów, ale też ich wyglądem i strukturą. U mieszkańców Azji i Afryki pasma włosów są grubsze, u Europejczyka z kolei włosów jest więcej (gdy nie łysieje), ale są one cieńsze. Paradoksalnie, mimo że chińscy mężczyźni łysieją zdecydowanie rzadziej niż Europejczycy, to równocześnie posiadają o wiele mniejszy zarost i dużo rzadsze owłosienie na ciele.
Łysienie w DNA, ale również na… talerzu
Niektóre badania wskazują choćby na dietę poszczególnych krajów, która może mieć znaczenie dla kondycji włosów. Jedno z badań, które analizowało proces łysienia u Japończyków doszło do zaskakujących wniosków. Okazało się, że skala łysienia zwiększyła się tam wraz ze wzrostem popularności fast foodów, tak popularnych na Zachodzie. Odsetek łysiejących mężczyzn w ciągu prawie 20 lat wzrósł w Kraju Kwitnącej Wiśni o prawie 200 proc. W 1987 r. z problemem łysienia zmagało się tam 6,2 mln mężczyzn, w 2004 roku było to już 11,4 mln.
Z kolei badacze z Instytutu Endokrynologii w Czechach zaobserwowali, że profil hormonalny przedwcześnie łysiejących mężczyzn jest bardzo zbliżony do profilu hormonalnego kobiet chorujących na zespół policystycznych jajników. Choroba ta jest powiązana z wysokim poziomem insuliny i cukru we krwi, również u osób z problemem łysienia obserwuje się wysoki poziom cukru. Dlatego tak ważne jest odstawienie produktów bogatych w rafinowane węglowodany (np. cukier, biała mąka) na rzecz warzyw i chudego mięsa.
Wystarczy też porównać talerz przeciętnego mieszkańca Zachodu oraz Wschodu. U Chińczyka lub Japończyka na talerzu znajdziemy żywność w większości nieprzetworzoną, świeże ryby, owoce morza, soję, która bogata w fitoestrogeny wyrównuje poziom testosteronu, dużo warzyw.
Z kolei przeciętny Anglik, Polak lub Amerykanin o wiele chętniej zajada się fast foodami, czyli żywnością pełną konserwantów. Czesi, którzy są na czele rankingu również słyną z tłustego jedzenia, wśród których króluje smażony syr, knedliczki z sosem i mięsne gulasze. Eksperci wskazują, że choć jadłospis nie jest decydujący, to jednak dieta uboga w warzywa i witaminy oraz duże ilości soli mogą się ostatecznie odbić na kondycji włosów i pogłębiać dolegliwość.
– Choć nie ma lekarstwa na łysienie typu męskiego, to postęp technologiczny sprawił, że wypadanie włosów można opóźnić, złagodzić lub częściowo odwrócić. Ogólnodostępna jest farmakoterapia, laseroterapia, ostrzykiwanie pozyskanym z krwi pacjenta osoczem bogatopłytkowym lub komórkami macierzystymi. W przypadku zaawansowanego łysienia można również interweniować poprzez techniki chirurgiczne, np. innowacyjny zabieg transplantacji włosów z wykorzystaniem robota Artas. Taki zabieg przywraca włosy na stałe – zapewnia dr Turowski.
Przeszczepiamy włosy na potęgę. Na świecie i w Polsce rynek transplantacji
- Szacuje się, że rynek transplantacji włosów wart jest już 2,5 miliarda dolarów – podaje International Society of Hair Restoration Surgery (ISHRS).
- W Polsce rynek ten dopiero się rozwija. W kraju działa już blisko 40 klinik zajmujących się różnymi metodami rekonstrukcji owłosienia, z czego prawie połowa wykonuje zabiegi chirurgicznej transplantacji.
Ponad 1 milion przeszczepów rocznie
Co roku na całym świecie wykonuje się już ponad 1 milion zabiegów chirurgicznej i niechirurgicznej rekonstrukcji owłosienia – podaje w swoim najnowszym raporcie ISHRS. W zaledwie 10 lat liczba zabiegów wzrosła na całym świecie aż o 64%. Eksperci prognozują, że w latach 2016-2020 sam rynek urośnie o kolejne 25%.
Już dziś jego wartość szacowana jest na ponad 2,5 miliarda dolarów. Rocznie najwięcej tego typu zabiegów wykonuje się w… Azji. W sumie ponad 427 tysięcy, z czego aż 132 tys. to zabiegi chirurgiczne. Dla porównania w Europie co roku wykonuje się nieco ponad 100 tys. zabiegów, w tym ponad 43 tys. to zabiegi chirurgicznej transplantacji. Najczęściej poddają się im mężczyźni – ponad 84% przypadków.
Skąd taki boom na „nowe włosy”? – Przeszczep włosów przestał być tematem tabu. O zabiegach mówi się dziś równie otwarcie, co o ortodoncji, powiększaniu piersi czy wygładzaniu zmarszczek. Osoby, które łysieją, a są to głównie mężczyźni, mają więc coraz mniejsze opory, żeby poddać się zabiegowi – mówi dr Grzegorz Turowski, chirurg i właściciel Dr Turowski Hair Restoration Clinic w Katowicach oraz New Horizons w Chicago.
Zdaniem dr Turowskiego, rynek nakręcił się także dzięki postępowi w medycynie. – Jeszcze 10 lat temu wybór metod był ograniczony, dziś jest znacznie większy. Rośnie liczba niechirurgicznych rozwiązań, zmieniają się także rozwiązania chirurgiczne. Sama transplantacja staje się coraz mniej inwazyjna i bardziej skuteczna. Ostatnią rewolucją jest zastosowanie robota Artas, który przeszczepia włosy. Coraz głośniej mówi się także o nowych rozwiązaniach m.in. o zastosowaniu komórek macierzystych i terapii komórkowej – mówi dr Turowski.
Pomimo coraz większej popularności metod niechirurgicznych, rozwiązania chirurgiczne nie tracą na popularności. Wśród zabiegów chirurgicznych największą popularnością cieszą zabiegi z użyciem 2 metod – Strip i FUE. Metoda Strip stosowana jest w 51% przypadków. Polega na pobraniu i wszczepieniu w miejsce łysiny wycinka skóry owłosionej. Metoda FUE polega natomiast na pobraniu wyłącznie zespołów mieszkowych i ich wszczepieniu w skórę. To ostatnie rozwiązanie wybierane jest dziś w 48,5% przypadków – podaje ISHRS.
Sytuacja nad Wisłą też jest gęsta
Jak wygląda sytuacja w Polsce? Pod względem liczby transplantacji kraje UE zajmują dziś 5 miejsce na świecie. Europę wyprzedzają m.in. Stany Zjednoczone oraz kraje azjatyckie, gdzie rocznie wykonuje sie najwięcej zabiegów. Polska na tym tle należy obok Czechów i Węgrów do grona bardzo młodych rynków.
Nad Wisłą działa dziś blisko 40 ośrodków zajmujących się leczeniem łysienia, z czego tylko w połowie wykonuje zabiegi chirurgiczne. Najwięcej tego typu ośrodków działa w woj. mazowieckim, wielkopolskim, małopolskim i śląskim. Dla porównania w Czechach działa blisko 30 tego typu ośrodków, w Niemczech ponad 100 a w Wielkiej Brytanii blisko 150.
– W Europie Środkowo-Wschodniej możemy uchodzić za liderów, ale na tle reszty Europy dopiero rośniemy. Najbliższe lata przyniosą dalszy rozwój rynku. Tym bardziej, że rośnie popyt na tego typu zabiegi. Wśród mężczyzn przeszczepy włosów są już równie popularne, jak inne zabiegi z zakresu chirurgii plastycznej. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to dziś jeden z 3 najpopularniejszych zabiegów, jakiemu poddają się panowie w Polsce – mówi dr Turowski.