Próchnica nie pyta tylko o to, czy myjesz zęby. Pyta, co jesz i jak często to robisz

Mycie zębów dwa razy dziennie to ważny nawyk – ale sam w sobie nie wystarczy. Próchnica potrafi zaatakować nawet wtedy, gdy z pozoru robimy wszystko „jak trzeba”. Dlaczego? Odpowiedź nie tkwi wyłącznie w paście i szczoteczce, ale w naszych codziennych wyborach – przede wszystkim dietetycznych.
Razem z Joanną Dziewit, dyplomowaną higienistką stomatologiczną i ekspertką marki Eludril, przyglądamy się temu, co naprawdę wpływa na rozwój próchnicy i jak jej skutecznie zapobiegać, zanim pojawi się potrzeba borowania.
Nie tylko higiena. Próchnica zależy też od genów, składu śliny i … cukierków jedzonych co godzinę
Choć bakterie próchnicotwórcze, głównie Streptococcus mutans, są bezpośrednio odpowiedzialne za powstanie próchnicy, sam fakt ich obecności nie tłumaczy, dlaczego niektórzy chorują częściej niż inni. Bakterie przekształcają cukry z pożywienia w kwasy, które niszczą szkliwo. Ale o tym, jak bardzo jesteśmy na to podatni, decyduje też biologia – m.in. budowa szkliwa, odporność błon śluzowych, skład i pH śliny – tłumaczy Joanna Dziewit, ekspertka marki Eludril.
Dodaje, że duże znaczenie ma również częstość spożywania cukrów. To nie jego ilość, ale to, jak często go jemy, ma decydujący wpływ. Jedna osoba zje więcej słodyczy po obiedzie i umyje zęby, druga ssie landrynki co godzinę bez zachowania higieny jamy ustnej – i to właśnie ta druga bardziej naraża szkliwo na nieustanne działanie kwasów – dodaje.
Mikrobiota jamy ustnej różni się u każdego z nas – wpływa na nią zarówno genetyka, jak i ogólny stan zdrowia, przyjmowane leki, a nawet przebyte choroby. Niektóre osoby mogą więc mieć naturalnie większą odporność na rozwój próchnicy, inne, mimo higieny, będą borykać się z często powstającymi ubytkami. Tylko podejście holistyczne, łączące profilaktykę, dietę i indywidualną opiekę specjalisty, daje realną szansę na zdrowy uśmiech bez borowania.
Zła dieta szkodzi bardziej niż myślisz. Co jeść, by chronić zęby – a czego unikać?
Dieta to absolutna podstawa. Próchnicogenne są przede wszystkim cukry proste, zwłaszcza w formie lepkiej – żelki, karmelki, a nawet niektóre chrupki kukurydziane, które przyklejają się do powierzchni zębów. Do tego dochodzą słodkie napoje i soki – mają nie tylko cukier, ale i kwaśne pH. To podwójny cios dla szkliwa – dodaje ekspertka. Groźne są też tzw. napoje „bez cukru”, np. cola zero – zawierają kwas ortofosforowy, który działa na szkliwo jak środek wytrawiający. Zęby po takiej diecie stają się szorstkie, odwapnione.
Na szczęście są też produkty, które działają ochronnie. Mleko, sery i inne produkty mleczne neutralizują kwasy i dostarczają wapnia oraz fosforanów. Surowe warzywa, np. marchew, seler, kalarepa – nie tylko czyszczą zęby mechanicznie, ale u dzieci wspierają rozwój żuchwy. Cenne są również polifenole obecne w zielonej herbacie i żurawinie – mają działanie antybakteryjne. A woda? To najlepszy, najtańszy środek ochrony jamy ustnej. Warto pić ją między posiłkami, po spożyciu słodyczy, zawsze należy mieć ją pod ręką – zaznacza Joanna Dziewit, ekspertka marki Eludril.
Wczesna próchnica może się cofnąć. Ale trzeba działać szybko
Wbrew obiegowym opiniom, próchnica nie zawsze oznacza konieczność borowania. W bardzo wczesnym stadium – gdy na zębie pojawia się biała plama, oznaczająca odwapnienie szkliwa – można proces zatrzymać, a nawet częściowo odwrócić. Warunkiem jest codzienna higiena z użyciem pasty z fluorem – najlepiej zawierająca Fluorinol®, unikanie podjadania, regularne zabiegi higienizacyjne i kontrole u specjalisty. To wtedy mamy szansę wcześnie wykryć zmiany i zadziałać, zanim zrobi się dziura – podkreśla Joanna Dziewit.
Do metod wzmacniających szkliwo należą m.in. fluoryzacja, preparaty na bazie hydroksyapatytu, a także nowoczesna infiltracja, np. metodą ICON. Kluczowa jest kontrola co 6 miesięcy u higienistki – to nie fanaberia, tylko mądra profilaktyka.
Tagi
