Cyfrowa krzywda – realne wołanie o pomoc
Krzywda wyrządzona w sieci boli tak samo, jak ta wyrządzona w realu. Nastolatki zdają się być mistrzami w wyrządzaniu sobie tej krzywdy i to właśnie one cierpią najbardziej. Wszystko przez burzliwy etap rozwoju, na którym się znajdują. Do tego poczucie bezkarności, anonimowości i brak wzorców do naśladowania. Lawina hejtu nabiera rozpędu, a jego skutki mogą zniszczyć samoocenę, życie i zdrowie naszych dzieci.
Coraz więcej mówi się o dojrzałości cyfrowej i tym, czy istnieje wiek, w którym człowiek jest w stanie korzystać z technologii cyfrowych i zasobów internetowych w sposób odpowiedzialny i bezpieczny. Częściej dostrzega się również potrzebę regulacji kwestii prawnych w tym zakresie. We Francji przegłosowano ostatnio prawo, zgodnie z którym założenie konta w serwisach społecznościowych przez osoby od 13 do 15 lat ma wymagać zgody rodzica, a we wcześniejszym wieku będzie zupełnie niemożliwe. Chińczycy wprowadzili do kodeksu karnego zakaz gier dla nieletnich w godzinach od 22.00 do 6.00 rano. W tygodniu dzieci mogą grać maksymalnie do trzech godzin. Karane są nie dzieci, ale dorośli. W sierpniu 2023 r.
Światowa Organizacja UNICEF wystosowała globalny apel o wprowadzenie zakazu używania smartfonów w szkołach na całym świecie. W Polsce apel przeszedł bez większego echa, tymczasem na naszych oczach przybywa stanów depresyjnych u najmłodszych, przybywa również prób samobójczych, obserwujemy spadek motywacji do nauki, pracy, samodoskonalenia czy stawiania sobie celów. Młodzież wycofuje się z życia społecznego, zamyka w swoich pokojach i mierzy się z problemami, o których opiekunowie często nie mają pojęcia.
Agresja w sieci – jaka jest prawdziwa skala problemu?
Również zachowania polegające na wyrządzaniu sobie krzywdy w realnym życiu zaczynają przenosić się do sieci. A liczby zaczynają boleć. O tym, jak niewiele wiemy o życiu dzieci w internecie świadczy raport Nastolatki 3.0. przygotowany przez NASK – Państwowy Instytut Badawczy, który co dwa lata diagnozuje oraz interpretuje zachowania polskich nastolatków w internecie i bada opinie młodych na temat sieci. Polskie badania wykazują, że prawie 75% rodziców badanych nastolatków twierdzi, że ich dzieci nie padły ofiarą agresji w sieci.
Jednocześnie brak bezpośredniego doświadczenia przemocy internetowej deklaruje ponad połowa badanych nastolatków (56,2%). Co piąty nastolatek przyznaje, że doświadczył przemocy w internecie. Najczęstszymi jej przejawami są: wyzywanie (29,7%), ośmieszanie (22,8%) czy poniżanie (22%). Nastolatki oglądają tzw. patostreamy częściej, niż przypuszczają ich rodzice (nastolatki – 27,1% vs. rodzice – 12,2%).
Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że w opinii większości dorosłych (69,1%) wiodącym sposobem radzenia sobie z problemem przemocy w sieci jest szukanie wsparcia u rodziców i opiekunów. Taką formę reakcji deklaruje jedynie co czwarty nastolatek. Podobne wnioski płyną z raportu Ogarnij hejt z 2022 r., według którego 43% nastolatków raz na jakiś czas rozmawia z rodzicami na temat zachowania w sieci, a 27% nie robiło tego nigdy. Te dane niepokoją i dają do myślenia.
Jak podkreśla Daniel Dziewit, terapeuta uzależnień, ekspert ośrodka terapeutycznego Reset dla osób uzależnionych od technologii i internetu: – Rodzice tak naprawdę nie wiedzą, co ich dzieci robią w sieci, a dzieci nie czują potrzeby angażowania ich w rozwiązywanie problemów. A problemy są i będą, bo na decyfryzację nie ma co liczyć. Bal na Titanicu trwa w najlepsze i nie w tym rzecz, żeby biadolić, ale poszukać miejsca w łódce.
Kiedy wołanie o pomoc jest niemym krzykiem
Psychologia rozwojowa od dawna tłumaczy ryzykowne zachowania podejmowane przez nastolatków oraz nieumiejętność przewidywania skutków podejmowanych działań nie do końca rozwiniętymi płatami czołowymi. Nastolatek w sieci jest anonimowy i odważny w swoich działaniach. To może prowadzić do bardziej ryzykownego zachowania, takiego jak udostępnianie osobistych informacji czy zaangażowanie w niestosowne rozmowy. A brak umiejętności osądu sytuacji i zagrożeń, niezależnie od tego, czy wynika z budowy płatów czołowych, czy braku doświadczenia życiowego, sprzyja krzywdzie, której doświadczają lub którą wyrządzają nastolatki w sieci.
Brak nadzoru, wzorca i punktu odniesienia powoduje, że krzywda dzieje się słabszym. Słabszy w tym przypadku to często gorzej ubrany, biedniejszy, zamknięty w sobie czy odstający na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Mechanizmy te same co w realnej grupie rówieśniczej, tylko pozbawione kontroli i trzeźwego osądu. Dodatkowo indukowane presją, zachęcaniem przez grupy rówieśnicze i przynależność. Jak podkreśla Daniel Dziewit:
– Po to mamy rodziców i wychowawców, żeby mogli nas pokierować, a w sieci ich udział jest ograniczony. Gdy zaczyna się dziać krzywda, gorzej ją zauważyć, a co za tym idzie również wyhamować. A negatywne konsekwencje krzywdy w sieci przenoszą się do realnego życia, wołanie o pomoc staje się głośne i często przeraźliwe. Często zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, z czym przychodzi się mierzyć naszym dzieciom.
#Trolling, #deepfake, #gaslighting i inne trudne nazwy trudnych zjawisk
Agresja w sieci przybiera wiele różnych form, zarówno wyraźnie widocznych, jak i bardziej subtelnych. Ale, gdy styka się z nią nastoletnia psychika, każda forma może być dla niej destrukcyjna i niszcząca. A spektrum szkodliwych działań jest ogromne. Od cyberprzemocy, która jest radykalna w formie i polega na obrażaniu, wyzywaniu i zastraszaniu wprost. Przez hejtowanie, które rozpowszechnia nienawiść na platformach internetowych, trolling, który wywołuje zamieszanie i prowokuje emocjonalne reakcje, po wszelkiej maści kradzieże tożsamości czy wyjawianie prywatnych informacji.
Z pomocą agresorom przychodzą narzędzia, takie jak deepfake czy edycja zdjęć, aby tworzyć fałszywe treści w celu krzywdzenia innych. Taktyki psychologiczne, takie jak gaslighting, czyli przekonywanie ofiary, że jej przekonania są niesłuszne lub że jej reakcje są nieuzasadnione. Wszystko po to, aby zaszkodzić, upokorzyć i zniszczyć. Dla młodego człowieka, który ma ogromną potrzebę przynależności i bycia akceptowanym, działania takie mogą być katastrofalne w skutkach.
Jak działa psychika ofiary hejtu?
Wyjątkowo agresywny hejt i nękanie online mogą prowadzić ofiary do stanów depresji, lęku i aktów desperacji. W skrajnych przypadkach może to doprowadzić do myśli samobójczych lub prób samookaleczenia. Hejt związany z modyfikacjami ciała lub sposobem ubierania się może doprowadzić do zaburzeń odżywiania, takich jak anoreksja czy bulimia.
Ofiary mogą próbować dostosować się do nierealistycznych standardów urody narzucanych przez agresorów. Bycie ofiarą nienawiści w sieci to zawsze dla ofiary silny stres, lęk oraz bodziec do wycofania społecznego i izolacji. To długotrwały stres, który potrafi znacząco pogorszyć jakość życia oraz odbić się na naszym zdrowiu psychicznym i fizycznym.
– Ofiary hejtu są najczęściej wycofane i zamknięte w sobie. Lecz wprawne oko zauważy, że coś się dzieje. Nastolatki wołają o pomoc, tylko my, dorośli, musimy wiedzieć, na co zwrócić uwagę i jak do nich podejść – zauważa Daniel Dziewit.
Jak rozpoznać ofiarę hejtu?
Hejt w sieci jest problemem społecznym, który wymaga naszej uwagi i działania, choć rozpoznanie ofiary hejtu online może być trudne. Ofiary nękania w sieci mogą ukrywać swoje doświadczenia z różnych powodów, w tym z obawy przed dalszymi atakami lub wstydem. Jednak istnieją pewne oznaki i zachowania, które powinny sprawić, że zapali nam się czerwona lamka. Przede wszystkim niepokoić powinny nagłe i nieoczekiwane zmiany w zachowaniu dziecka online. Ofiary hejtu mogą przestać aktywnie uczestniczyć w mediach społecznościowych, zmniejszyć liczbę publikowanych treści lub przestać komunikować się z innymi.
Osoba, która jest celem hejtu, może wykazywać znaki emocjonalnego stresu, takie jak: zwiększona drażliwość, smutek, lęk lub apatia. Samoocena takiej osoby jest często zaburzona, traci ona pewność siebie, a przejawy tego można zauważyć zarówno w jej aktywności online, jak i offline. Celowo unika spotkań offline, nie podejmuje wielu tematów, przestaje też uczestniczyć w grupach online.
– To tylko niektóre symptomy, które powinny wzbudzić czujność opiekunów. I zdecydowanie te bardziej delikatne i mniej oczywiste niż rany po samookaleczeniach, które są jawnym wołaniem o pomoc. – wyjaśnia Daniel Dziewit.
Jak pomagać, aby nie zaszkodzić?
Skala zachowań niebezpiecznych i ryzykownych rośnie w zastraszającym tempie. Coraz więcej słyszy się o nastolatkach, które nie mogą udźwignąć hejtu, jakiego stały się ofiarą. Samokaleczenia, samobójstwa, depresje i problemy w kontaktach z rówieśnikami to tylko czubek góry lodowej. Na pytanie, jak pomóc, gdy już zauważymy pierwsze symptomy, że coś złego może się dziać z naszym dzieckiem, Daniel Dziewit odpowiada:
– Naszym obowiązkiem, jako rodziców i opiekunów, jest aby pomóc dziecku przejść przez trudny okres hejtu. Ważne jest, aby być empatycznym, cierpliwym i gotowym do działania w obronie dziecka, jeśli sytuacja tego wymaga.
Zagubieni w cyfrowym świecie
Zdaniem eksperta, należy najpierw dać dziecku przestrzeń do wyrażenia uczuć i doświadczeń oraz ograniczyć dostęp do treści hejterskich. Warto razem z dzieckiem przejrzeć ustawienia prywatności w mediach społecznościowych i platformach online oraz pomóc mu zablokować lub zgłosić użytkowników, którzy go atakują. Dziecko powinno mieć wsparcie w zgłaszaniu treści hejterskich odpowiednim platformom lub usługom internetowym, może to bowiem pomóc w usunięciu treści i ukaraniu sprawców.
To dorosły powinien w takiej sytuacji wysłać sygnał, że w niektórych sytuacjach nie warto reagować na hejt. Reakcje na komentarze lub wiadomości od hejterów często nasilają sytuację. Ważne jest natomiast poinformowanie nauczycieli i dyrekcji, jeśli hejt ma miejsce w środowisku szkolnym, aby wspólnie podjęli działania, które mogą sprawić, że dziecko, choć częściowo, odzyska poczucie bezpieczeństwa. Jeśli dziecko wydaje się bardzo dotknięte hejtem i przeżywa emocjonalny stres, warto rozważyć wsparcie psychologiczne lub terapię. Psychoterapeuta pomoże uporządkować emocje i zwiększyć jego odporność psychiczną. Jednocześnie cały czas pokazujmy dzieciom równowagę między aktywnościami online a offline.
Wsparcie psychologiczne i terapeutyczne w miejscu, które pozwala nauczyć się być offline i odkleić od złych emocji związanych z internetowym hejtem udzielane jest w Ośrodku Reset. Powstał on, aby wspierać młodych ludzi, którzy zagubili się w cyfrowym świecie. Daniel Dziewit tak opisuje misję ośrodka:
– Naszą misją jest pomaganie drugiemu człowiekowi w kryzysie rozumianym jako utrata równowagi życiowej. Uważamy, że odnalezienie źródła sytuacji kryzysowych jest fundamentem zdrowienia i odbudowywania poczucia własnej wartości. W przypadku ofiar cyberprzemocy i nękania ważne jest , żeby młodzi ludzie poczuli, że jest życie po hejcie. Że mają wsparcie i są ważni. Chodzi też o otoczenie wsparciem rodziców, postawionych w zupełnie nowej sytuacji, która zdaje się wymykać spod kontroli.