Hejt – czy to na pewno znak czasu? Ruszyła kampania społeczna NIE HEJTUJĘ-MOTYWUJĘ!
Internet, wraz z możliwością zachowania anonimowości, stanowi niebezpieczne narzędzie w rękach osób, które z różnych powodów posługują się tzw. mową nienawiści. A może oczernianie innych osób wcale nie jest wytworem dzisiejszych czasów?
Choć to niepokoi, hejt jest obecnie zjawiskiem tak powszechnym, że trudno znaleźć osobę, która go nie doświadczyła. – Pod zapożyczoną z języka angielskiego nazwą kryje się cała paleta mrocznych emocji i działań. Pomówienie, oczernienie, rozpowszechnianie nieprawdziwych i formacji, złośliwe komentarze – to zaledwie kilka taktyk, którymi posługują się hejterzy, ich wyobraźnia jest jednak bezkreśnie bogata i może podpowiadać o wiele bardziej wyrafinowane metody. – mówi Ilona Adamska, pomysłodawczyni kampanii “Nie hejtuję-motywuję”, prezes Europejskiego Klubu Kobiet Biznesu.
Jak przekonuje aktorka i jedna z ambasadorek akcji, Anna Korcz, zjawisko rozpowszechniania nienawiści urosło obecnie do ogromnych rozmiarów, gdyż sprzyja temu internet.
– W obecnych czasach trudno oprzeć się wrażeniu, że ludzie jeszcze bardziej niż kiedyś przestali się szanować. Przyzwolenie z góry, pozwala bez pardonu pluć na drugiego człowieka. Daje się to zauważyć głównie w social mediach, ponieważ właśnie tam przeniósł się ciężar życia niemalże w każdej dziedzinie – mówi.
Aktorka przekonuje, że nie można pozwolić sobie na takie traktowanie. Stąd wzięła się decyzja o udziale w kampanii “Nie hejtuję – motywuję”, gdzie m.in. Teresa Rosati z córką, Weroniką, Beata Sadowska, Katarzyna Pakosińska, Monika Richardson, Daria Widawska i wiele innych pań, stając ramię w ramię, wypowiedziały wojnę hejterom i rozsiewanej przez nich nienawiści.
Kampania, której pomysłodawczynią jest Ilona Adamska, zrzesza nie tylko gwiazdy, choć one najczęściej doświadczają tej formy przemocy, ale też i panie pracujące w korporacjach, małych czy średnich firmach, a nade wszystko – prowadzące własne biznesy, którym przydarzyło się paść ofiarą nieuczciwej konkurencji.
Co kieruje hejterami? Nie zawsze jest to nienawiść w czystej postaci. Komentując dane wydarzenie, wpadkę gwiazdy telewizji czy występ aktorki na czerwonym dywanie, nie trzeba podpisywać się swoim imieniem i nazwiskiem. Wystarczy nick, pseudonim nie zdradzający tożsamości, by stojąc w korku, w długiej kolejce do lekarza czy podczas przerwy w pracy, po trudnej rozmowie z szefem, dać wyraz swej frustracji. Co gorsza, takie osoby biorą na celownik nie tylko gwiazdy, ale też znajomych, koleżanki i kolegów z pracy, sąsiadów… Wysłanie oczerniającego maila do szefa czy urzędu skarbowego z naprędce założonej skrzynki mailowej zapewniającej anonimowość jest przecież takie proste…
– Oczywiście, można powiedzieć, że Internet stanowi potężną broń ułatwiającą życie wszystkim nienawistnikom, jednak biorąc pod lupę ich mało chwalebną działalność, trudno nie oprzeć się tezie, że mamy do czynienia ze zjawiskiem starym „jak świat”, które w ostatnich latach zbliża się do apogeum. – mówi Ilona Adamska.
Ten aspekt dobitnie podkreśla Katarzyna Miller, psycholożka, która popiera kampanię „Nie hejtuję – motywuję”:
– Hejt to paskudztwo. Wyłazi zewsząd, pokazując swoją obrzydliwą gębę. Myślę, że hejt był zawsze, przejawiał się w plotkach, oszczerstwach i donosach. Zresztą nadal się w nich przejawia. Wielu ludzi przejmuje się hejtem i zadaje pytania: za co i dlaczego ktoś na mnie napada? Ale wiele osób świadomych ludzkich ułomności wie, że tak naprawdę hejt świadczy o hejtującym.
Jaka jest zatem geneza rozpowszechniania nienawiści? Czy można podjąć ryzyko i nakreślić portret frustrata?
– Niestety wielu ludzi ma niski poziom własnej wartości skorelowany z zawiścią i postawą roszczeniową. Są wściekli, że innym się udało, że są pogodni, znani, lubiani, zdolni, że odnieśli sukces. Zamiast dbać o to, żeby poprawić swoje życie, wolą poprawić sobie samopoczucie, umniejszając, opluwając i raniąc innych. I właściwie można współczuć hejterom, a nie się nimi przejmować. Zwłaszcza, że reakcje, świadczące o tym, że nas to dotyka są dla hejterów radością i pożywką. A obojętność wobec hejtu – najlepszym sposobem na radzenie sobie nim – radzi Katarzyna Miller.
Katarzyna Pakosińska
Nawet gdy poznamy już pobudki osób czerpiących przyjemność z niszczenia innych, nie oznacza to, że mamy im pobłażać. Zwłaszcza, że takie zachowania przybierają, niestety, na sile:
– Hejt, który jeszcze nie tak dawno był wyłącznie czarną stroną Internetu, dziś grasuje gdziekolwiek spojrzeć, nawet gdy nie chcesz w tę stronę patrzeć. Jaką ma niszczycielską moc zrozumiesz, gdy dopadnie cię osobiście. Zadajemy sobie wtedy pytanie, jak to się stało, że wyraziliśmy zgodę na obecność w naszym świecie ludzi agresywnych i bezdusznych. Bo to my daliśmy im prawo do hejtu. Bo nie wiadomo kiedy przyzwyczailiśmy się do tego zjawiska, w jakiś sposób nawet go, o nieba, akceptując – mówi Katarzyna Pakosińska, mistrzyni kabaretu, felietonistka oraz ambasadorka kampanii „Nie hejtuję – motywuję”.
– Nie mam na to zgody. Nie mam zgody na życie w świecie, gdzie każdy może bezkarnie zrobić komuś krzywdę, słowem lub czynem. Nie obchodzi mnie w imię czego to robi: kompleksów, niezrozumienia, głupoty, niewrażliwości czy często braku poczucia humoru. – dodaje.
Kiedyś można było paść ofiarą pomówień, znaleźć się na językach, być oczernianym. Dziś, te wszystkie określenia można zamknąć w jednym krótkim, ale jakże pojemnym słowie: hejt. Jednak bardzo obszerny rozmiar może mieć również forma walki z tym negatywnym zjawiskiem. Przekonuje o tym ogólnopolska kampania “Nie hejtuję-motywuje”. Warto włączyć się w tę akcję.
Joanna Bielas / I.D.MEDIA
fot. Lidia Skuza