#Kleszcze nie boją się pandemii, zachorowań coraz więcej
Co roku wczesną wiosną temat kleszczy powraca jak bumerang. W tym nie będzie inaczej, bo choć najwięcej uwagi poświęcamy teraz tematyce koronawirusa, nie należy zapominać o innych zagrożeniach – kleszczach i przenoszonych przez nie chorobach. Dlatego, gdy spragnieni słońca, natury i świeżego powietrza wyruszymy na wiosenne spacery do lasów i parków, bądźmy uważni, aby naszego relaksu nie zakłóciły te drobne, ale bardzo niebezpieczne pajęczaki.
Bardzo mały i bardzo groźny
#Kleszcze ukrywają się głównie w trawach i liściach. Są malutkie i bardzo trudno je dostrzec. Ponadto, gdy już znajdą się niepostrzeżenie na naszym ciele, to sam moment wkłucia jest wręcz niemożliwy do wychwycenia, ponieważ pajęczak wydziela specjalną substancję znieczulającą skórę. Atakuje tam, gdzie jest ona najcieńsza i najłatwiej jest się przez nią przebić (np. okolice pachwin, łokcie, skóra głowy). Dobrym sposobem ochrony przed tymi stworzeniami jest stosowanie repelentów, które pozwolą je odstraszyć, a także odzieży wierzchniej, zasłaniającej jak największą część ciała (co szczególnie latem jest trudne) – jednak nawet takie praktyki nie zapewnią stuprocentowej ochrony. Niestety często wydaje nam się, że jeśli nie byliśmy w gęstym lesie albo nad jeziorem, to na pewno nie natknęliśmy się na kleszcze. W praktyce, nie jest to prawda.
Nie tylko podczas spaceru w lesie – ryzyko istnieje także w mieście
Choć rzeczywiście kleszcze najchętniej żerują w lasach i wysokich trawach, nie oznacza to, że nie ma ich w przestrzeni miejskiej. Wręcz przeciwnie – ze względu na zmiany klimatu, miasta stanowią wyspy ciepła, a wyższa temperatura i duża liczba żywicieli (ludzie, ale także wiele czworonogów) jest dla nich dużą zachętą. Aktywizują się, kiedy wyczują ciepło, pot albo wydychany z powietrzem dwutlenek węgla. Właśnie dlatego mogą stanowić zagrożenie także na placu zabaw pod blokiem czy podczas spaceru po osiedlu.
Po każdym powrocie do domu, powinniśmy dokładnie obejrzeć swoje ciało i sprawdzić czy nie znajdziemy gdzieś wkłutego kleszcza. Szybkość reakcji ma kluczowe znaczenie, bowiem im dłużej osobnik będzie znajdował się w ciele, tym większe ryzyko przeniesienia groźnych chorób jak borelioza czy kleszczowe zapalenie mózgu. Niezbędna jest samoobserwacja, a w przypadku stwierdzenia jakichkolwiek zmian skórnych czy nagłego pogorszenia się stanu zdrowia lub samopoczucia (np. bóle głowy, apatia, objawy grypopodobne), należy niezwłocznie skonsultować się z lekarzem specjalistą – komentuje lek. med. Joanna Pietroń, internista z Centrum Medycznego Damiana.
Objawy, które mogą zmylić
Nie każdy #kleszcz jest nosicielem groźnych chorób, jednak zawsze istnieje ryzyko, że może nim być. Po ukąszeniu, należy zachować czujność. #Borelioza to wielonarządowa choroba zakaźna, wywołana przez bakterie należące do krętków. U chorych, już w ciągu tygodnia od zakażenia, może pojawić się charakterystyczna zmiana skórna powiększająca swój obwód z przejaśnieniem w środku o średnicy większej niż 5 cm – tzw. rumień pełzający lub rzadziej inna zmiana w postaci czerwono-niebieskiego guzka tzw. chłoniak limfocytowy skóry np. na małżowinie usznej. Występowanie rumienia nie jest jednak regułą. Początkowo borelioza może dawać objawy bardziej typowe dla przeziębienia, a obecnie także dla zakażenia #koronawirus – jest to np. #gorączka, #kaszel, bóle głowy czy #nudności. Czasem późne objawy choroby pojawiają się dopiero po kilku latach od kontaktu z kleszczem. Choroba potrafi pojawić się nagle nawet jeżeli nie pamiętamy ukąszenia #kleszcza, które miało miejsce kilka lat wcześniej. Niestety, nieleczona może doprowadzić do bardzo poważnych powikłań zdrowotnych – m.in. uszkodzenia układu nerwowego (tzw. niedowład wiotki), porażenia mięśni, a nawet poważnych zaburzeń psychicznych.
Czy możemy się przed tym ustrzec?
W kwestii boreliozy niestety nie istnieje żadna szczepionka, która pozwoliłaby uchronić się przed chorobą. To, co możemy zrobić to próbować minimalizować ryzyko ukąszenia. A jeśli już znajdziemy na naszym ciele kleszcza, szybko go usuńmy i obserwujmy swój organizm. Inaczej jest w przypadku kleszczowego zapalenia mózgu (KZM). Najlepszą ochroną przed #KZM jest szczepionka, która zawiera wirus inaktywowany. Jest on poddany działaniom, które eliminują jego zdolności do wywoływania objawów choroby, a stymuluje produkcję przeciwciał ochronnych do obrony przed chorobą wywoływaną przez wirus obecny w środowisku – komentuje lek. med. Joanna Pietroń, internista z Centrum Medycznego Damiana.