Leczenie kanałowe – wszystko, co musisz wiedzieć, a boisz się zapytać
„Kanałówka” to jeden z najczęstszych zabiegów wykonywanych w gabinecie stomatologicznym. Choć to bardziej złożona metoda leczenia zęba niż tradycyjne borowanie, a wielu pacjentom kojarzy się z torturą – to często jedyny sposób na uratowanie zęba. Dziś nowoczesne technologie pozwalają na bezbolesną terapię, mniejszy stopień powikłań i większą skuteczność leczenia. Co warto wiedzieć?
Kanałówka kiedyś tylko dla faraonów
Endodoncja, inaczej leczenie kanałowe, nie jest zdobyczą XXI wieku. Już starożytne cywilizacje stosowały i rozwijały tę metodę leczenia zębów, które w innym wypadku mogłyby zostać utracone na zawsze. Niegdyś zabieg ten był wręcz miarą rozwoju ludzkości. Do takiej formy terapii dostęp miała jedynie klasa wyższa, osoby u władzy, szlachta i ludzie zamożni, wśród nich byli faraonowie czy inni dygnitarze.
Chłopi nie mieli takiego szczęścia – ich zęby usuwano i sprzedawano, by potem wykorzystać je w odbudowie uzębienia arystokracji. Na szczęście, leczenie kanałowe zębów to dziś procedura powszechna i łatwo dostępna.
Aby zrozumieć, dlaczego jest tak niezbędna, warto zrozumieć, na czym polega leczenie kanałowe i kiedy się je stosuje? – Leczenie kanałowe to metoda terapii nieodwracalnego zapalenia miazgi zębowej, które najczęściej jest powikłaniem nieleczonej próchnicy. Powierzchowne ubytki leczymy poprzez tradycyjne borowanie, jednak jeśli próchnica zajmie nie tylko tkanki twarde zęba, ale dotrze również do żywej tkanki i ząb jest poważnie zniszczony – wtedy leczymy go kanałowo.
Polega to na usunięciu zmienionej chorobowo miazgi z komory i kanałów korzeniowych, opracowaniu kanałów to znaczy oczyszczeniu i zdezynfekowaniu, wypełnieniu ich specjalnym materiałem oraz zabezpieczeniu zęba. Endodoncja to często jedyny sposób, by uratować zęba przed obumarciem lub całkowitą utratą – mówi lek. stom. Marcin Kopeć, endodonta z kliniki Stankowscy & Białach Stomatologia w Poznaniu.
Zdarza się również, że leczenie kanałowe trzeba przeprowadzić po urazie mechanicznym zęba, np. gdy na skutek uderzenia miazga zębowa zostaje uszkodzona.
Bez miazgi nie ma życia
Procedura leczenia kanałowego ma na celu wyleczenie stanu zapalnego i zlikwidowanie źródła infekcji, które są jak tykająca bomba w jamie ustnej. Kiedyś – prędzej czy później – „wybuchnie” i doprowadzi do powikłań. Aby zrozumieć ten proces, należy zagłębić się w anatomię zęba. W uproszczeniu na ząb składa się m.in. szkliwo, czyli zewnętrzna powłoka okalająca ząb, pod nią zębina, czyli tkanka występująca w obrębie korony zęba i pod cementem, a także miazga – to jakby „serce” zęba, silnie unerwiona, unaczyniona i „żywa” tkanka.
Miazga jest zaopatrywana przez sieć naczyń krwionośnych, które transportują do niej składniki odżywcze i tlen – dzięki temu ząb jest żywy, odczuwa bodźce, np. reaguje bólem, a nawet ma w pewnym zakresie zdolność regeneracji. W miarę jak spowodowana bakteriami próchnica postępuje i nie jest leczona, ubytek dociera do centralnej komory zęba. Następnie miazga zostaje podrażniona przez kwasy, które uwalniają bakterie próchnicotwórcze.
Dochodzi do stanu zapalnego miazgi, wtedy przepływ krwi ulega zahamowaniu, a tkanka miazgi stopniowemu rozkładowi – do tego czasu zazwyczaj występuje ból zęba. Jeśli zlekceważymy objawy i nie podejmiemy leczenia, dochodzi do nieodwracalnego zapalenia miazgi i martwicy miazgi. W nieleczonym kanałowo zębie może rozwinąć się m.in. ropień okołozębowy, skutek utrzymującej się infekcji bakteryjnej oraz stanu zapalnego miazgi.
Tykająca bomba w ustach
Obumarłe tkanki to źródło toksyn, które docierają do wierzchołka korzenia oraz kości szczęki. Może dojść do powstania zgorzeli, która tworzy się, gdy nie usuniemy martwej tkanki. Martwa miazga ulega rozpadowi gnilnemu i jest pożywką dla drobnoustrojów, a konkretnie bakterii beztlenowych.
W rezultacie może dojść do uszkodzenia tkanek podtrzymujących ząb, a nawet do jego utraty. Dlatego tak ważne jest usunięcie zainfekowanych tkanek miazgi, tylko takie działanie pozwala uratować ząb i kość, w której jest osadzony.
Pacjenci pytają czasem – skoro ząb jest martwy, to dlaczego mam go ratować? – Martwy i nieoczyszczony z obumarłych tkanek ząb jest źródłem zakażenia, może prowadzić do rozwoju ropnia, zgorzeli, torbieli i zagrażać również zdrowiu ogólnemu. Wdrażając leczenie kanałowe likwidujemy źródło infekcji, które może przenosić się na inne tkanki w naszym organizmie, np. serce. Oczyszczony i przeleczony ząb jest jakby „zmumifikowany”, dzięki czemu pełni swoje naturalne funkcje przez lata, możemy nim gryźć, przeżuwać jedzenie, nie musimy go też uzupełniać implantem. Przykładowo, kiedy wyrwiemy włos, na jego miejsce odrasta nowy, z zębami nie jest to możliwe. Jesteśmy wyposażeni w jeden komplet naturalnego uzębienia na całe życie, jeśli je stracimy, to bezpowrotnie – wyjaśnia stomatolog.
Diagnostyka i objawy
W leczeniu kanałowym specjalizuje się endodonta. Aby stwierdzić, czy twój ząb wymaga leczenia kanałowego, kluczowe jest stwierdzenie, czy miazga jest martwa lub obumiera, czy też możliwe jest, by się zregenerowała.
Jak to stwierdzić? Objawem stanu zapalnego, który może wskazywać na potrzebę leczenia kanałowego jest ostry ból, przy zapaleniu miazgi jest on tępy, pulsujący, może dawać uczucie „wysadzania z zębodołu” i nie zanikać nawet po zastosowaniu środków przeciwbólowych. Charakterystyczne jest również to, że ból nasila się w pozycji leżącej lub gdy zmieniamy pozycję np. nagle wstaniemy lub biegniemy w miejscu (może świadczyć o ropniu zęba i martwicy miazgi).
Gdy ból jest samoistny, przewlekły i nie mija – ząb prawdopodobnie już obumiera. Z kolei gdy ból jest chwilowy i pojawia się jako reakcja na bodziec, np. nadwrażliwość na ciepłe lub zimne produkty, a potem mija to sygnał, że ząb wciąż żyje, a co za tym idzie możliwe jest jeszcze wyleczenie go. Wskazaniem do leczenia kanałowego jest ropień zębowy, który zazwyczaj widoczny jest na zdjęciu rentgenowskim i często promieniuje na okoliczne tkanki np. sąsiadujące zęby, szczękę, ucho.
Może wystąpić obrzęk (również twarzy) oraz dyskomfort przy nadgryzaniu. Stanem równie niebezpiecznym jest zgorzel miazgi zęba, której towarzyszy bardzo nieprzyjemny zapach z ust (skutek rozkładu gnilnego), wyższa temperatura, ćmienie oraz gorsze samopoczucie. Ból może być zarówno oznaką chorego zęba, jak i źle przeprowadzonego zabiegu endodontycznego.
Kolejnym niepokojącym objawem jest przetoka nad zębem, czyli guzek na dziąśle o żółtym, białym lub czerwonawym zabarwieniu. Świadczy ona o przewlekłym stanie zapalnym tkanek okołowierzchołkowych i martwicy miazgi. Każdy z tych objawów powinien skłonić nas do pilnej interwencji u stomatologa. Co ważne – czasem obumarcie miazgi przebiega bezobjawowo!
W gabinecie po badaniu fizykalnym żywotności zębów, wywiadzie z pacjentem oraz diagnostyce RTG, która pozwala na ocenę rozległości zmian, lekarz stawia diagnozę i decyduje o postępowaniu oraz formie leczenia.
Jak wygląda leczenie kanałowe?
Niektórzy mówią – szczęśliwy ten, kto nigdy w życiu nie przechodził „kanałówki”, co jest przesadą. Aktualnie, przy zastosowaniu diagnostyki rentgenowskiej, nowoczesnego sprzętu, znieczulenia oraz – co nieodzowne – wyboru doświadczonego stomatologa – leczenie kanałowe pozwala na powodzenie zabiegu i ustąpienie dolegliwości bólowych.
Leczenie endodontyczne to skomplikowana technicznie procedura. Na początku lekarz musi „otworzyć” ząb, czyli usunąć tkanki twarde zęba, na tyle, by mógł on dotrzeć do jego głębszych warstw.
– Najpierw w znieczuleniu miejscowym usuwamy obumarłą miazgę, przy pomocy specjalnych narzędzi rotacyjnych poszerzamy kanały zębowe, oczyszczamy z bakterii i toksyn stanowiących źródło zakażenia, a następnie osuszamy. Kolejno wypełniamy je i uszczelniamy płynnym materiałem – gutaperką, co zapobiega przedostaniu się do wewnątrz bakterii i ryzyku ponownej infekcji. Finalnie, ząb w zależności od utraty tkanek twardych jest odbudowywany za pomocą m.in. nowoczesnych uzupełnień typu inlay/onlay lub koron zębowych. To pozwala zrekonstruować ząb, wzmocnić oraz zabezpieczyć przed pękaniem, gdyż zęby martwe są z reguły bardziej kruche – mówi dr Kopeć.
Leczenie kanałowe powinno odbywać się pod kontrolą radiologiczną. Diagnostyka RTG poprzedza proces leczenia i ułatwia postępowanie w jego trakcie, np. pozwala ustalić, jaka jest anatomia kanałów zębowych, jak długie i kręte są. Przy usuwaniu zainfekowanej tkanki stomatolog może użyć koferdamu.
To cienka, najczęściej lateksowa guma, którą wyściełamy jamę ustną pacjenta, zabezpieczamy chory ząb przed bakteriami i izolujemy od reszty zębów oraz śliny. Sterylność pozwala uniknąć powtórnego zakażenia. W zależności od skali problemu, rodzaju zęba (różna liczba kanałów) czy decyzji stomatologa, ząb może być wyleczony na jednej wizycie lub 2-3 wizytach, etapami.
Żadna z tych metod nie jest lepsza od drugiej, wiele bowiem zależy od doświadczenia stomatologa. Leczenie kanałowe wymaga doskonałej techniki i dokładności od lekarza. Elementem precyzyjnie przeprowadzonego leczenia kanałowego jest również mikroskop.
– To obecnie najnowocześniejsze rozwiązanie, co ma wiele atutów. Mikroskop stomatologiczny może poprawić widoczność nawet do 20 razy – co w przypadku tego typu terapii jest kluczowe. Jego użycie umożliwia wcześniej niespotykany wgląd w tkanki, dostrzeżenie detali i jeszcze większą precyzję działania.
W rezultacie możliwe jest zlokalizowanie wąskich kanałów, powtórne leczenie w zębach wypełnionych trudnym do usunięcia materiałem, a także leczenie zębów jedno – i wielokorzeniowych oraz naprawdę trudnych przypadków. W ten sposób możemy zabezpieczyć ząb jeszcze dokładniej, ryzyko powikłań maleje, a wyleczenie zęba jest możliwe nawet na jednej wizycie. To ważne, ponieważ nieprawidłowo przeprowadzone leczenie kanałowe może skończyć się zapaleniem tkanek okołowierzchołkowych, a to z kolei ekstrakcją zęba – wyjaśnia dr Kopeć.
Nie musi boleć
Przed planowanym zabiegiem stomatolog może zlecić antybiotykoterapię. Następnie dzięki użyciu znieczulenia miejscowego zaraz przed leczeniem, pacjent nie odczuwa żadnego bólu. Do czasu założenia korony lub inlaya, powinniśmy unikać gryzienia i żucia tym zębem, ponieważ jest on podatny na pęknięcia.
Ból po zabiegu może wystąpić, ale nie musi. Gdy infekcja była zaawansowana, czasem wrażliwość okolicznych tkanek może się utrzymywać nawet kilka miesięcy – w tym czasie tkanki regenerują się.
Często pacjenci narzekają na ból po wizycie, który może utrzymywać się do kilkunastu godzin i którego nie można zbić farmakoterapią. Może on wynikać z dewitalizacji (zatrucia) zęba paraformaldehydem. Stomatolog zakłada truciznę do zęba na 7-14 dni, by móc po tym czasie bezboleśnie usunąć miazgę.
Coraz częściej odchodzi się jednak od tej metody leczenia na rzecz ekstyrpacji miazgi w znieczuleniu, czyli całkowitym jej usunięciu i opracowaniu kanałów bez potrzeby zatruwania nerwu – jest to rozwiązanie mniej bolesne dla pacjenta, ale bardziej czasochłonne i musi być odpowiednio wcześniej zaplanowane.
Jedynym sposobem, aby uniknąć potrzeby leczenia kanałowego jest wzorowa higiena jamy ustnej i regularne przeglądy u stomatologa. – Jeśli ząb boli czy występują inne niepokojące objawy, nie lekceważmy ich i nie przeciągajmy wizyty u specjalisty. Czas działa na naszą niekorzyść. W większości przypadków terapia endodontyczna jest konsekwencją „przechodzonej” próchnicy, której pacjent nie leczy – ostrzega stomatolog.